trzy.
Ktoś
złapał ją od tyłu i zaczął wpychać w jej gładki brzuch tępe ostrze noża. Nie
miała już siły na próby wyrwania się z rąk mężczyzny, który po zadaniu kilku ciosów pozostawił ją samą,
leżącą na ścieżce w parku. Gdy odchodził ujrzała niewyraźne rysy szczupłej, ale
umięśnionej sylwetki mężczyzny, który ubrany był jedynie w ciemne dresy i czarną bluzę z kapturem, który zakrywał mu
głowę. Żadnych charakterystycznych znaków nie zauważyła, oprócz czerwonych
znaków na dłoniach, przypominających małe półokręgi wypełnione czymś o ostrych
krawędziach. Coś na kształt gwiazdek wypełnionych czerwoną barwą. Weronika
powoli traciła przytomność. Jej powieki same się zamykały. Gdy nagle usłyszała
przyspieszone tępo stawianych kroków, a następnie chropowaty głos. Poczuła jak lekko
potrząsa jej kruchym ciałem.
-
Słyszysz mnie ? – zapytał mężczyzna.
W jego
głosie można było wyczuć lekkie zdenerwowanie, które próbował dość umiejętnie
ukryć. Weronika nie odpowiedziała mu na pytanie. Nie była w stanie otworzyć
ust, a co dopiero wypowiedzieć jakiekolwiek słowo. Zebrała się na lekkie zaciśniecie palców na
dłoni mężczyzny, który poczuł dotyk dziewczyny i, po tym jak wcześniej zadzwonił
po pogotowie, zaczął do niej mówić. Poinformował ją, że niedługo przyjedzie karetka
i, żeby wytrzymała jeszcze parę minut. Nie mógł pozwolić jej na sen. Dziewczyna
poczuła jak delikatnie puszcza jej dłoń. Przestraszyła się, że może ją zostawić,
przez co na jej twarzy pojawił się lekki grymas.
- Nie
martw się, ja nigdzie się nie wybieram. Nie zostawię Cię tu samej. –
wytłumaczył dziewczynie, która szybko się uspokoiła, pomimo tego, że czuła się,
jakby jej ciało było rozrywane na malutkie kawałeczki. Mężczyzna ściągnął z
siebie skórzaną kurtę, a następnie jasną koszulę, którą przyłożył do ran na
ciele dziewczyny, by chociaż w niewielkim stopniu zatamować krwawienie. Nici
materiału bardzo szybko przybierały bordową, miejscami prawie czarną barwę.
Chłopak wyciągnął z płaszcza dziewczyny jej telefon, wybierając, z listy
kontaktów, numer do jej matki. W słuchawce odezwał się cichy głos. Chłopak
przedstawił się i powiadomił ją o sytuacji jaka miała miejsce. Kobieta
momentalnie się rozpłakała, nie mogąc powstrzymać swoich emocji. Mężczyzna starał
się ją uspokoić i nakazał jej jechać do szpitala, w którym niedługo znajdzie
się jej córka. Matka Weroniki sprzeciwiła się, chcąc przyjechać na miejsce
wypadku, lecz on stanowczo jej tego zabronił, wiedząc, że to i tak nic nie zmieni,
a może jedynie pogorszyć sytuację. Następnie zadzwonił na policję, która od
razu wysłała swoje oddziały.
Weronika
zbierając w sobie wystarczająco dużo siły, podniosła nieznacznie powieki, by
spojrzeć na osobę klęczącą przy jej ciele. Lecz obraz jaki ujrzała był
rozmazany i niewyraźny. Ponownie je zamknęła, czując jak jej organizm zaczyna
się poddawać. Wiedziała, że nie może do tego doprowadzić. Kolejny raz skupiła
się na tym, by otworzyć oczy. Nie myślała o senności, lecz o bólu, który, równocześnie,
ożywiał jej ciało, jak i sprawiał, że chce już zasnąć i nie czuć tej udręki. Każda
sekunda dłużyła jej się niemiłosiernie. Pomimo tego, że minęło zaledwie kilka
minut, ona czuła się, jakby to wszystko trwało całą wieczność.
- Nie
zasypiaj.- usłyszała przyciszony głos mężczyzny.
Stopniowo
otworzyła oczy, tym razem, widząc nad sobą w miarę wyraźną sylwetkę osoby płci
męskiej. Mężczyzna miał ciemne, krótko ścięte włosy, brązowe oczy i lekki
zarost na twarzy. Był około 4 lata starszy od Weroniki, czyli miał jakieś 22
lata. Dziewczyna spojrzała w jego ciemne tęczówki, w których malowała się
troska i zdenerwowanie. Uśmiechnęła się lekko, co spowodowało, że mężczyzna,
pomimo sytuacji, rozpromienił się. Jego monolog, który prowadził przez cały ten
czas, nagle przerwał. Oboje usłyszeli sygnał karetki, która pędziła z dużą
szybkością, zmierzając w wyznaczone miejsce.
- Zaraz
Cię stąd zabiorą i będzie po wszystkim. – uśmiechnął się łagodnie.
Gdy
pojazd dotarł na miejsce, funkcjonariusze szybko zabrali Weronikę do karetki.
Dziewczyna, nie mając okazji, aby podziękować mężczyźnie, wypowiedziała ledwo
słyszalne ‘Dziękuję.’ w jego stronę. Chłopak jednak, wciąż patrząc na Weronikę,
zauważył ruch jej ust, z których wyczytał wypowiadane przez nią słowo. Skinął
lekko głowo, ale ona nie miała już okazji tego widzieć. Drzwi zostały szybko
zamknięte, odcinając mężczyznę od widoku dziewczyny. Weronika poczuła jak lekarz
zakłada jej na nos i usta aparat do oddychania, a następnie wkuwa cieniutką
igłę w jej żyły, wlewając w nią nieznany jej płyn. Ogarnęła ją senność, jeszcze
większa niż wcześniej, której od razu się poddała.
Gdy
ponownie się obudziła, poczuła, że leży na miękkim materacu przykryta ciepłą
kołdrą. Otworzyła oczy i ujrzała białą salę, w której przy jej łóżku siedział jej ojciec, uśmiechając się do niej ze smutkiem w oczach. Trzymał ją za rękę, gładząc ją delikatnymi ruchami. Do pomieszczenia wszedł lekarz.
- Dzień
dobry, panno Weroniko. Muszę panią poinformować, że miała pani wyjątkowe
szczęście, ponieważ nóż nie wyrządził zbyt dużych szkód w pani ciele, jednak
blizny pozostaną. Będzie pani, również, musiała zostać pod naszą opieką przez
kilka tygodni.
Do
Weroniki dopiero po chwili zaczęły docierać słowa wypowiadane przez doktora. I
nagle wszystko wróciło. Przypomniała sobie cały wczorajszy wieczór, który
chciała, żeby był tylko złym snem, bardzo złym snem, z którego się zaraz obudzi
i następnego dnia nie będzie go już pamiętać. Jednak to nie był sen, to
wszystko wydarzyło się naprawdę. Z jej oczu zaczęły lecieć łzy, których nie
mogła powstrzymać, a nawet nie chciała. Pragnęła, żeby te wszystkie złe emocje
z niej wypłynęły. Nie zważała na to, że lekarz coś do niej mówi. W tej chwili
chciała zasnąć i nigdy więcej się nie obudzić. Nagle poczuła jak jej serce
przyspiesza, a oczy zaczynają bezwładnie błądzić po pomieszczeniu. Przez mgłę widziała
jak jedna z pielęgniarek wyprowadza tatę na korytarz, który nie chciał poddać się jej woli. Natomiast druga wstrzykuje coś w jej żyły. Ogarnęła
ją ciemność. Jej serce ponownie zaczęło bić swoim tempem, przywracając ją do
rzeczywistości, jednak mózg zabrał ją w inne miejsce. Miejsce, gdzie wszystko
było takie kolorowe..
*z perspektywy Mikołaja*
Policja zadawała mi setki pytań. Jednak na połowę z nich nie byłem w stanie odpowiedzieć. W momencie, gdy dziewczyna została zraniona, nie było mnie tam. Zobaczyłem ją dopiero, gdy skulona w kłębek leżała na ścieżce w parku. Przyspieszyłem, więc i pomogłem jak tylko mogłem. Była taka blada, ale nie poddała się i wytrzymała, nie zasypiając, aż do przyjazdu karetki. Gdy ta ją zabrała, zaraz po niej przyjechała policja. Po udzieleniu wszystkich informacji, udałem się do szpitala, do którego zabrano dziewczynę. Nie znałem jej, ale musiałem wiedzieć czy wszystko jest z nią w porządku. Gdy dotarłem na miejsce, pielęgniarka poinformowała mnie jedynie o tym, że dziewczyna poddawana jest ciężkiej operacji, która potrwa jeszcze kilka godzin. Po uzyskaniu odpowiedzi, zająłem miejsce w pustej poczekalni i czekałem aż zabieg dobiegnie końca. Czas strasznie mi się dłużył, Postanowiłem, że pójdę kupić sobie kawę, żeby przypadkiem nie zasnąć. Miałem już skręcać w boczną uliczkę korytarza, gdy usłyszałem czyjś głos za plecami, zwracający się w moją stronę. Odwróciłem się i ujrzałem zapłakaną kobietę, wpatrującą się we mnie wzrokiem, w którym brakowało jakichkolwiek emocji. Domyśliłem się, że jest to matka dziewczyny, której operacja wciąż trwa. Z pewnością doznała szoku. W końcu nie codziennie się słyszy, że twoje dziecko zostało napadnięte i okaleczone. Spojrzałem na nią ze smutkiem.
- Czy to ty znalazłeś moją córeczkę, tam.. w parku ? - zapytała przez łzy.
- Tak. - odpowiedziałem krótko.
- Dziękuję ci.. - wypowiedziała te słowa i nagle osunęła się na ziemię.
Szybko podbiegłem do nieprzytomnej kobiety, wołając na pomoc pielęgniarkę, która, widząc leżącą kobietę, wezwała lekarza. Wstrzyknęli jej jakiś lek i zabrali do jednej z sal szpitala. Te wszystkie wydarzenia spowodowały, że jeszcze bardziej stałem się senny. Ruszyłem więc w stronę automatu, gdzie kupiłem kawę. Wróciłem na swoje miejsce i od razu wypiłem cały kubeczek. Siedziałem tak dobre dwie godziny, gdy w końcu pielęgniarka poinformowała mnie, że operacja zakończyła się powodzeniem. Więcej nie mogłem z niej wyciągnąć, ale to mi wystarczyło. Chciałem ją zobaczyć, ale zabroniono mi. Czekałem więc poczekalni aż dziewczyna będzie w stanie się ze mną zobaczyć. W końcu kawa przestała działać, a ja powoli zacząłem zanurzać się w półśnie..
Boże, jak Ty niezwykle piszesz!
OdpowiedzUsuńNie chcę Ci tu spamować, bo jak ja się rozpiszę to kaplica, więc ograniczę się do pospolitego zdania : Przewspaniały rozdział!
Pozdrawiam, Anne ;*
Biedna Weronika. Bardzo dużo wycierpiała przez jakiś kretynów. I tak, na całe szczęście, że w pobliżu znalazł się Mikołaj. Swoją drogą zachował się naprawdę niesamowicie. Uratował ją, na dodatek jeszcze później zainteresował się tym, co się z nią dzieje. Super chłopak...
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Weronika szybko wydobrzeje :)
Pozdrawiam.
kurde mistrzostwo ! Jestem strasznie ciekawa czy ten ktoś co napadł Weronikę miał jakiś powód czy zrobił to tak sobie o. A ten mikołaj to prawdziwy facet haha. Nie dość, ze jej pomógł, to jeszcze odwiedził ją w szpitalu. Nie moge doczekać się następnego rozdziału!
OdpowiedzUsuńCudownie napisałaś;*
OdpowiedzUsuńCieszę się,że zaczęłaś prowadzić tego bloga;*<3
Oczywiście czekam na powiadomienie o nowym rozdziale ! :*
CHCIAŁAM POINFORMOWAĆ O NOWYM ROZDZIALE U MNIE.
ZAPRASZAM NA CZYTANIE I KOMENTOWANIE :)
http://love-is-the-most-important.blog.pl/
Nie zawiodłaś mnie, czekam na więcej :)
OdpowiedzUsuńTen rozdział jest świetny! ;)
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać następnego!
w wolnej chwili - wpadnij : http://thestoryofandventures.blogspot.com/
pozdrawiam i życzę dalszej weny :D
GENIALNY ROZDZIAL! jestem nim zachwycona, cos rewelacyjnego
OdpowiedzUsuńno i wpadaj do mnie jak masz czas i jezeli chcesz to zostawiaj komentarze http://yoursmmille.blogspot.com
NOMINUJĘ CIĘ DO LIEBSTER AWARD !
OdpowiedzUsuńZAPRASZAM DO MNIE
Witaj to znowu ja;*
OdpowiedzUsuńCHCIAŁAM CIĘ POINFORMOWAĆ O NOWYM ROZDZIALE U MNIE.
TO JUŻ ROZDZIAŁ 7.
ZAPRASZAM DO SIEBIE I LICZĘ NA OPINIĘ:*
http://love-is-the-most-important.blog.pl/
Heeej!
OdpowiedzUsuńWiesz jak Ty fantastycznie piszesz?
Czekam na następny ;)
Caroline. x
coś pięknego. nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.
OdpowiedzUsuńprosze o powiadomienie i zapraszam do siebie na nowy rozdział
http://love-is-the-most-important.blog.pl/
Masz super bloga! Serio, będę wpadać częściej :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie:
recenzowniamimi.blogspot.com
prosze, prosze dodaj rozdział bo nie wytrzymam! ;c
OdpowiedzUsuń