cztery.
Otworzyła szeroko oczy. Nabrała głębokiego wdechu i
szybko wypuściła powietrze, jakby długo przebywając pod wodą, nagle się z niej
wynurzyła. Obejrzała się wokoło. Nikogo nie ujrzała, jedynie słabe światło
dochodzące zza drzwi pomieszczenia. Spojrzała przez okno, za którym panowała
ciemność, oświetlana gaszącą się i zaświecającą, na przemian, latarnią, która
po nie udanej próbie zaświecenia się na dłużej, zgasła. Weronika ponownie
zamknęła oczy. Chciała choć na chwilę zanurzyć się w śnie, który był lekiem na
wszystkie rany, jednak nie udało jej się. Leżała tak nieruchomo przez kilka
minut, gdy nagle usłyszała lekkie skrzypnięcie drzwi i powiew zimnego powietrza
z korytarza. Podniosła powieki i zobaczyła go. Mężczyznę, który uratował jej
życie. Teraz pewnie nie leżała by tutaj, w szpitalu, lecz w kostnicy, na której
myśl przeszły ją dreszcze. Chłopak podsunął sobie krzesło i usiadł przy łóżku
dziewczyny. Oboje wpatrywali się w siebie, nie odzywając się. Weronika
zauważyła, że on również nie najlepiej się trzyma. Nawet w słabym świetle,
prawie znikomym, można było zobaczyć ogromne wory pod oczami i bladą od
zmęczenia twarz. Zarost, który w trakcie pierwszego spotkania był prawie
niewidoczny, teraz stał się bardziej gęsty i ciemniejszy. Weronika, dzięki
niemu, na chwilę zapomniała o całym zdarzeniu, które miało miejsce poprzedniego
wieczoru. Przy nim czuła się taka spokojna, niczym się nie przejmowała, a jej
myśli krążyły jedynie wokół pozytywnych zdarzeń. Lecz z drugiej strony, nie
wiedziała co o nim myśleć. Tak pomógł jej, ale kto inny został by później w
szpitalu i czekał aż osoba pokrzywdzona się przebudzi ? Kto inny zrezygnowałby
z własnych planów, żeby poczekać na spotkanie z człowiekiem, któremu udzieliło
się pomocy ? Mężczyzna siedział tak przy niej przez dłuższy czas. Oboje
wpatrywali się w siebie z zaciekawieniem, takim jak u dziecka, które z
niecierpliwością rozpakowuje prezenty, znajdujące się pod choinką w święta
Bożego Narodzenia. Patrzyli w siebie, jakby czytali nawzajem swoje wcześniejsze
życie, które zapisane jest w ich źrenicach. Żadne nie chciało przerwać czytanej
opowieści, która nie pozwalała im się od siebie oderwać. Mikołaj delikatnie
złapał dziewczynę za jej kruchą dłoń. Nie sprzeciwiła się. Wręcz przeciwnie,
pragnęła jego dotyku, ale nie tak jak w relacji chłopak – dziewczyna, lecz jako
przyjaciele, którzy nigdy nie pozwolą, żeby ta druga osoba była sama. Chłopak
lekko uniósł do góry swoje kąciki ust, tak jakby bał się, że jego uśmiech może
ją jeszcze bardziej zranić, ale zaraz po tym lekko odetchnął, gdy zauważył, że
dziewczyna odwzajemnia jego gest.
- Dziękuję. – wypowiedziała Weronika, na tyle cicho, żeby
tylko on mógł usłyszeć jej słowa.
- Nie masz za co, na moim miejscu postąpiłabyś tak samo. –
uśmiechnął się, ale tym razem nieco szerzej niż poprzednio.
- Uratowałeś mi życie, dzięki tobie mogę wciąż oddychać. – w
jego oczach zatańczyły małe iskierki.
Mocniej uścisnął jej rękę.
- Dlaczego tutaj jesteś ? Przecież i tak dużo dla mnie
zrobiłeś.
- Chciałem się upewnić, czy wszystko z tobą jest dobrze.
Tym razem to ona się uśmiechnęła i delikatnie splotła swoje
palce z jego palcami. Długo jeszcze tak siedzieli wpatrując się w siebie.
Weronika jednak, czując, że zmęczenie bierze nad nią górę, przymknęła powieki i
po chwili zasnęła.
Ze snu wyrwały ją promienie
słońca, które, pomimo mroźnej zimy, przebijały się przez wymalowane mrozem
okna. Wciąż czuła dotyk dłoni Mikołaja. Siedział na tym samym krześle z głową
zwisającą niewygodnie nad klatką piersiową. Lekko pogładziła kciukiem powierzchnię
jego ręki. Gwałtownie się przebudził i rozejrzał po pokoju. Dziewczyna zaśmiała
się na ten widok i z troską w oczach spojrzała na niego. On, puszczając dłoń
dziewczyny, lekko rozciągnął się na
krześle. Niewygodna pozycja, w jakiej zasnął, spowodowała teraźniejsze bóle
kręgosłupa. Jednak nie pokazał tego po sobie i łagodnie uśmiechnął się do
dziewczyny.
- Witam. Jak się spało ? – zapytał wesoło.
- Mi dobrze, ale tobie to chyba nie za bardzo. Dlaczego nie
poszedłeś do domu ?
- Nawet nie wyobrażasz sobie jak mocno trzymałaś moją dłoń,
aż palce mi zdrętwiały. – zaśmiał się i puścił do niej oczko.
- Przepraszam, trzeba było mnie obudzić. – Weronika
posmutniała na twarzy.
- Nic nie szkodzi. Jakoś
wytrzymałem, a poza tym wciąż nie znam twojego imienia. – spojrzał na nią z
błyskiem w oku.
- Weronika. – odpowiedziała. – a ty jak masz na imię ? –
zapytała zaciekawiona.
- Mikołaj, ale możesz do mnie mówić Święty. – ponownie
puścił do niej oczko.
Ona jedynie przytaknęła mu i zaśmiała się pod nosem. Nagle
do sali przyszedł lekarz.
- Dzień dobry. Mogę spytać co pan tutaj robi i kto pana
wpuścił ? – zapytał, zaraz na wejściu, lekko podenerwowany lekarz.
- Ale on jedynie dotrzymywał mi towarzystwa, a poza tym nic
złego się nie stało. – dziewczyna próbowała chociaż trochę załagodzić sytuację.
- No dobrze, ale teraz muszę prosić pana o wyjście. Muszę
zrobić kilka badań pacjentce.
- Dobrze, ja już się zbieram. Później wpadnę. Trzymaj się, Weronika.. – posłał jej lekki uśmiech i
wyszedł z sali.
Lekarz nakazał pielęgniarce, który weszła do pomieszczenia
zaraz po wyjściu chłopaka, aby zabrała dziewczynę na kontrolne badania. Trwały
one około godziny. Zmęczona zabiegiem Weronika, pragnęła jedynie wrócić do
łóżka i jak najszybciej zasnąć. Po całym zdarzeniu coraz szybciej się męczyła.
Jednak sen nie był jej dany, ponieważ po powrocie przy swoim łóżku ujrzała
dwóch policjantów, którzy chcieli zadać jej kilka pytań. Nie miała ochotę
wracać do tego co się zdarzyło. Starała się o tym nie myśleć, o wszystkim
zapomnieć. Lecz funkcjonariusze nie chcieli dać za wygraną. Zgodziła się więc i
powiedziała wszystko co zachowała jej pamięć. Jednak jej opowieść nie zawierała
niczego szczególnego, co mogłoby im pomóc w odnalezieniu sprawcy. Z jednej
strony, nie chciała, aby się znalazł, bo gdyby do tego doszło, musiałaby
ponownie na niego patrzeć, ale gdyby się nie znalazł, być może, inne
dziewczyny, by na tym ucierpiały. Nie każdy ma tyle szczęścia co Weronika. Nie
zawsze znajdzie się ktoś taki jak Mikołaj, który nawet nie zawahał się przed
udzieleniem jej pomocy.
Do pokoju wszedł ojciec dziewczyny. Przywitał się z córką i
zajął miejsce przy łóżku, na krześle, które niedawno zajmował Mikołaj. Jej tato
wyglądał na zmęczonego i pełnego smutku. Próbował to ukryć pod delikatnym
uśmiechem, ale Weronika na tyle dobrze go znała, że wiedziała co przeżywa.
- Jak się czujesz córciu ? – zapytał cicho.
- Coraz lepiej. – uśmiechnęła się do niego, również próbując
zakryć strach jaki wciąż w sobie trzymała. – a gdzie mama jest ?
- Zemdlała na szpitalnym korytarzu i, tak samo jak ty, leży
w jednej z jego sal. Ale nie martw się, już z nią wszystko dobrze.
Weronika milczała. Wiedziała, że gdyby jednak Łukasz
odprowadził ją do domu, nic by się jej nie stało. Obwiniała się za całe to
zajście, za to, że jej mama teraz leży w szpitalu, za to, że naraziła swoich
rodziców na takie przeżycia.
- Tato, chciałabym zostać sama, jestem bardzo zmęczona.
- Dobrze, córciu. Później do ciebie zajrzę. – nachylił się
nad nią i ucałował w czoło.
Ona tylko się do niego uśmiechnęła i odwróciła na prawy bok,
spoglądając przez szare okno. Za sobą usłyszała skrzypnięcie drzwi i ciche ich
zatrzaśnięcie. Zamknęła oczy i po chwili zasnęła.
*z perspektywy Weroniki*
Otworzyłam szeroko oczy. Ze
wszystkich stron otaczał mnie jasny błękit nieba. Unosiłam się nad ziemią,
widząc z góry jedynie malutkie kwadraciki kolorowych pól. Nie bałam się. Brakowało
we mnie negatywnych uczuć, które zastąpione były szczęściem i ogarniającym mnie
spokojem. W głowie miałam pustkę, ale taką przyjemną pustkę. Poczułam jak coś
za moimi plecami lekko rozwiewa moje włosy. Przekręciłam nieznacznie głowę i
kątem oka zauważyłam, że mam skrzydła. Moje własne. Jednak nie mogłam zbyt
długo na nie patrzeć, ponieważ ich blask oślepiał moje delikatne oczy. ‘Gdzie ja jestem ?’ zapytałam samą
siebie, nie oczekując na odpowiedź. Ostatnimi rzeczami, które zapamiętałam to
białe pomieszczenie szpitala i rozmowa z tatą. ‘Co się teraz ze mną dzieje? Jestem w niebie? Niee.. to bez sensu.’ –
zadawałam pytania, na które samą sobie odpowiadałam, wciąż nie wiedząc co się
stało.
- Weroniko, – odwróciłam się w stronę zwracającego się do
mnie mężczyzny – nie bój się. To tylko sen. Niedługo wrócisz do rzeczywistości,
ale teraz musisz mnie posłuchać. – unosiłam się w powietrzu, z uwagą
spoglądając na siwego mężczyznę, trzymającego w ręce białą kopertę. Miał on
równie piękne skrzydła jak ja, jednak ich blask był jeszcze bardziej
zniewalający. Nie mogłam oderwać od nich wzroku.
- Proszę to jest koperta, w której znajdziesz odpowiedź na
nurtujące cię pytanie. Przeczytaj list, który się w niej znajduje bardzo
dokładnie. Linijka po linijce. I postaraj się zrozumieć sens czytanych słów.
Sięgnęłam po śnieżno-białą kopertę, chwytając ją w dłonie. A
gdy ponownie spojrzałam w kierunku mężczyzny, nie ujrzałam go już. Jakby
rozpłynął się w powietrzu. Powoli otworzyłam kopertę i wyciągnęłam z niej małą,
błękitną kartkę papieru poskładaną na cztery części. Na wierzchniej stronie
widniał czarny napis ‘Dla Weroniki.’ Byłam bardzo ciekawa co znajduje się we
wnętrzu listu. Szybkim ruchem rozłożyłam papier i zaczęłam czytać.
Droga Weroniko,
Kocham Cię.
Tak bardzo pragnę,
żeby znaleźć się teraz blisko Ciebie. Dotknąć Twoich kruchych rąk. Delikatnie
przejechać opuszkami palców po powiekach Twoich oczu. Szepnąć Ci do ucha jak
bardzo mi na Tobie zależy, ale niestety nie mogę tego uczynić. Jesteśmy z dwóch
różnych światów, które nigdy nie znajdą do siebie drzwi, przez które moglibyśmy
się odwiedzać. A ja tak bardzo chciałbym ponownie zobaczyć jak cudownie się
uśmiechasz, gdy słuchasz ulubionej piosenki
lub śmiesznie marszczysz nos, gdy coś nie idzie po Twojej myśli. Mógłbym na
Ciebie patrzeć całe dnie i nigdy, by mi się to nie znudziło.
Jednak już raz udało
mi się znaleźć tajemne przejście do Ciebie. Spotkaliśmy. Tak bardzo Ciebie
wtedy pragnąłem. Nie potrafiłem opanować swoich emocji. Przewyższały mnie.
Starałem się jakoś temu zapobiec, ale gdy znalazłem się zaledwie kilka kroków
za Tobą.. to wszystko miało wyglądać inaczej. Nie tego chciałem. Chciałem
jedynie Cię przytulić, złapać za rękę, objąć swoim ramieniem. Tak pięknie
poruszałaś się, stawiając kolejne kroki w stronę domu, że nie dałem rady się
powstrzymać. Złapałem Cię, a Ty tak bardzo się przestraszyłaś. Moja siła wzięła
nade mną górę. Wyciągnąłem nóż, który zawsze trzymam w kieszeni mojej bluzy i
szybkim ruchem wcisnąłem go w Ciebie. Aż dreszcze przeszły moje ciało. Teraz
już nie potrafiłem się zatrzymać. Zacząłem kolejno powtarzać ciosy. Jeden za
drugim. Lecz w pewnym momencie mój umysł zaczął wariować. Głowa pulsowała mi,
jakby wszystkie żyłki miały mi zaraz eksplodować. Puściłem Ciebie i szybkim
krokiem udałem się w moją stronę.
Teraz stoję tutaj,
oparty o zimne poręcze starego mostu, który był moim najlepszym przyjacielem.
Zawsze mogłem do niego przyjść i opowiedzieć jak pięknie dzisiaj wyglądałaś,
jak Twoje dłonie cudownie wygrywały różnorodne melodie, jak tworzyłaś wspaniałe
dzieła, których nikt więcej, oprócz nas, nie widział. Stoję tu i piszę do Ciebie ten list. Słowa z
trudem przychodzą mi do głowy. Ręce mi się trzęsą, a ciało drży z przerażenia.
Jestem pewny, że nawet nie będziesz mogła dotknąć tej zgiętej kartki papieru,
którą nazywam listem. Sam nie wiem, dlaczego go piszę. Chyba dlatego, że muszę
to wszystko z siebie wyrzucić. Całą tą sytuację. Całe cierpienie, które zalewa
mnie od środka. Cierpię razem z Tobą. Wiem, to chore. Ja jestem chory, ale
proszę, wybacz mi. Pewnie myślisz, że zwariowałem i dobrze myślisz, ale ja
zwariowałem na Twoim punkcie. To chora miłość, która nie ma przyszłości..
tutaj, na ziemi, dlatego odchodzę. Mam nadzieję, że niedługo się spotkamy, ale
już gdzie indziej. Gdzieś gdzie wszystko będzie takie wspaniałe. Pełne..
Ciebie. Już to pisałem, ale..
Kocham
Cię.
ojejuu *-*. Jestem ciekawa, wzruszona, szczęśliwa. Widzisz ile wywołujesz we mnie emocji ?! Mikołaj, wspaniały chłopak. Tak długo przy niej siedział, to na prawdę słodkie ;c. Ale ten list! Totalnie mnie zwalił z nóg! Już sobie wyobrażam, jakiegoś psychopate, który śledził Weronikę aż w końcu ją zaatakował, bo był tak szaleńczo zakochany! Wyobrażam go sobie jako niskiego, starego dziadka z okrągłymi okularami i dziwacznym wąsem. Wiem jestem dziwna, ale moja wyobraźnia szaleje, po przeczytaniu tego rozdziału! No i rozpisałam się . Tak strasznie sie ciesze ze dodałaś w końcu rozdział! Z niecierpliwością czekam na następny!
OdpowiedzUsuńZnakomite opowiadanie pisz dalej <3 <3
OdpowiedzUsuńKiedy bedzie nastepny rozdział? ;3
Dziękuję, a rozdział postaram się dodać w najbliższą sobotę. :)
UsuńO rany :o Ten list mnie bardzo zaskoczył!
OdpowiedzUsuńCoś niesamowitego. czekam na następny. powiadom mnie o tym;)
OdpowiedzUsuńzapraszam do siebie na nowy rozdział
http://love-is-the-most-important.blog.pl/
o jejku,jak ty pięknie piszesz :O
OdpowiedzUsuńwpadnij do mnie jeśli masz ochotę ;)
http://szalencze-marzenia-szararzeczywistosc.blogspot.fr/
O jejka ślicznie piszesz ! :D Będę czytać ;d
OdpowiedzUsuńW wolnych chwilach zapraszam do mnie. Objecuję, że juz niedługo bedzie nowy rozdział. Dopiero zaczynam i bardzo zależy mi na komentarzach :) Z góry dzięki :*
http://i-and-my-life-with-one-direction.blogspot.com
boże , jakie emocje. ten list taki wzruszający <3 pięknie *.* czekam nn.
OdpowiedzUsuńdziękujemy za komentarz u nas ! ♥
na naszym blogu http://hope-love-truth.blogspot.com pojawił się trzeci rozdział. Może cię zainteresuję <3 prosimy o szczere komentarze. xx, - Sam, Aileen, Jullie, ♥
[spam]
OdpowiedzUsuńCześć :) Chciałam cię zaprosić na naszego bloga, na którym niedawno pojawił się 1 rozdział. Liczymy na to, że przeczytasz po czym wyrazisz szczerą opinię na temat naszego bloga.
Pozdrawiamy i życzymy miłego dnia ♥
http://jealous-poor-and-other.blogspot.com/
Witaj ;*
OdpowiedzUsuńChciałam cię zaprosić do siebie na kolejny rozdział ;* <33
http://love-is-the-most-important.blog.pl/
z tym listem to mnie zaskoczyłaś ! ciekawe kto to był !
OdpowiedzUsuńa mikołaj wydaje się świetny i ich znajomość na pewno się nie zakończy :D
czekam na kolejny rozdział ! :)
W pierwszym momencie, że ten list to fragment snu, ale okazało się być inaczej... To wszystko jest takie tajemnicze... Wciąż zastanawiam się kto mógłby napisać ten list i w sumie ciężko jest mi jakoś dokładnie sprecyzować swoje pomysły...
OdpowiedzUsuńCo do Mikołaja... Niesamowite, że tak bardzo się przejął Weroniką. Naprawdę bardzo to szlachetne z jego strony :)
Pozdrawiam.
Bardzo mi się podoba. Czekałam na ten rozdział długo ale było warto.
OdpowiedzUsuńCiekawe kim się okaże chłopak, który napisał do Weroniki.
Wszystko przyprawia nnie o dreszcze. Z niecierpliwieniem czekam na kolejny rozdział. Zyczę powodzenia ; *
Zapraszam.
http://ukradnijmnienazawsze.blogspot.com
Hej, u mnie pojawił się 3 rozdział :)
OdpowiedzUsuńZapraszam:
http://a-little-of-the-good-life.blogspot.com
( przepraszam za spam )
Nominuję cię do The Versatile Blogger.
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie po więcej informacji.
love-is-the-most-important.blog.pl