pięć.
Poczułam podmuch gorąca zza pleców. Obróciłam lekko głowę,
żeby zobaczyć co to takiego. Ujrzałam moje skrzydła, po których coraz bardziej
rozpościerał się ogień. Każdy na nowo narodzony płomyk powodował zamianę moich piór
w proch, który z lekkością leciał w stronę ziemi. Ja również zaczęłam się do
niej zbliżać. Moje ciało z każdym pokonanym dystansem w powietrzu przybierało
coraz większej prędkości. Krzyczałam. Chciałam się jak najszybciej obudzić, ale
jak na złość nie potrafiłam tego uczynić. Nie wiedziałam co mam robić, a ziemia
zbliżała się coraz szybciej. Dzieliło mnie zaledwie kilkadziesiąt metrów, gdy
poczułam jak ktoś szarpie moje ramię.
- Weronika, obudź się
! – uczucie spadania nagle zniknęło. W moich uszach słychać było jedynie
głos Mikołaja. Otworzyłam szybko oczy i ujrzałam go, jak siedzi koło mojego
łóżka i z troską wpatruje się w moje oczy.
- Musimy mu pomóc.
– wydusiłam z siebie. – Zadzwoń po
policję, ja nie mogę jego tak zostawić. On chce się zabić ! – ostatnie
słowa wykrzyczałam w stronę chłopaka, który siedział i starał się opanować mój
niepokój.
- Weronika, spokojnie.
To był tylko sen. – powiedział ze spokojem w głosie.
- To nie był tylko
sen. To wszystko dzieje się naprawdę. Zadzwoń po policję ! – krzyczałam,
ale do niego nic nie docierało. Nie rozumiał, że ktoś zaraz straci życie albo
już stracił. Wiem, ten mężczyzna mnie zaatakował, ale to nie znaczy, że musi w
taki sposób za to płacić. On nie może. Nie mogłabym na to pozwolić. Nawet jemu.
- Proszę, uwierz mi i
wezwij policję. To bardzo ważne. – powiedziałam, ale tym razem w moim
głosie brakowało zdenerwowania i gniewu. – Proszę..
Mikołaj wyciągnął telefon i bez słowa wykręcił numer.
- Proszę. – podał
mi słuchawkę.
Jeden sygnał. Drugi. Trzeci. Po drugiej stronie usłyszałam
kobiecy głos. Miał w sobie coś uspokajającego. Od razu poinformowałam o próbie
samobójstwa na zamkowym moście. Nie wiem dlaczego akurat ten most podałam, ale
miałam przeczucie, że to właśnie tam się on znajdował. Kobieta uważnie mnie
wysłuchała i natychmiast wysłała w to miejsce samochody policyjne. Odetchnęłam
z ulgą i rozłączyłam się. Jednak mój spokój został przerwany przez myśli, które chciały wiedzieć czy mężczyzna wciąż żyje. „Dlaczego
ja to robię ? Przecież on chciał mnie zabić. Przez niego teraz tutaj leżę i nie
mogę zapomnieć o tamtym wieczorze, kiedy zadał mi ciosy, po których zostaną
ślady do końca życia. A może on nie jest taki zły ? Może jest chorym
człowiekiem, który nie ma wśród bliskich żadnego oparcia. Który szukał dla
siebie kogoś kto będzie przy nim, ale nie udało mu się tej osoby znaleźć ? Może
tamten sen ze zdjęciami.. może to był jakiś znak ? Może to była jedynie
zapowiedź tego co się stało ? Boże, dlaczego to jest takie skomplikowane ?”. Dopiero
teraz poczułam jak coś ostrego podrażnia moje ciało. Spojrzałam pod kołdrę. Na
łóżku leżał list. Ten sam, który niedawno czytałam. ‘Ale jak ? Jak on się tutaj znalazł ? Przecież to niemożliwe ?!’. Z
rozmyślań wyrwał mnie głos Mikołaja.
- Weronika, co się
dzieje ? – zapytał lekko zszokowany całą sytuacją.
- To wszystko jest
takie zagmatwane. Sama nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć. Chciałabym zasnąć i obudzić się nie pamiętając tego
wszystkiego co się wydarzyło. Mikołaj.. dziękuję ci, że jesteś tutaj ze mną. Sama bym
sobie z tym nie poradziła i przepraszam, że wcześniej się tak uniosłam. Po
prostu te wszystkie emocje przez ten cały czas się we mnie kumulowały, aż w
końcu wybuchnęłam.
- Nic się nie dzieje.
– zapewnił mnie. – Czyli mam rozumieć, że mogę tutaj jeszcze chwilę zostać ? - uśmiechnął się.
- Tak, jeśli możesz. A poza tym zgłodniałam trochę.
– uśmiechnęłam się lekko w jego stronę.
- A właśnie, twój tato
przekazał mi torbę z jedzeniem dla ciebie. Był tutaj wcześniej ale spałaś,
a on nie chciał cię budzić. Przyniósł jakieś owoce, coś słodkiego i jakąś
książkę. Mówił, że uwielbiasz czytać, więc zabrał jedną z twojego pokoju.
- To dobrze, że o tym
pomyślał, bo nie zapowiada się na moje szybkie wyjście ze szpitala. –
zrobiłam kwaśną minę. Nienawidzę szpitali, pomimo tego, że wcześniej ani razu nie musiałam w nich
zostawać. Kojarzą mi się jedynie z czymś smutnym i nieprzyjemnym. – Dobra, daj tą reklamówkę. – wyciągnęłam
rękę i złapałam za przedmiot. W środku znajdowały się pomarańcze, które o tej
porze roku były najsmaczniejsze, banany, jakieś czekoladki i moja ulubiona
książka, którą już kilka razy czytałam, ale nie zaszkodzi przeczytać ją
jeszcze raz. Pewnie i tak nie ostatni. Opowiada historię napisaną przez Nicholasa Sparksa, a jej
tytuł to ‘Pamiętnik’.
- Częstuj się. –
powiedziałam do Mikołaja wyciągając w jego stronę rękę z pomarańczą.
- Ja podziękuję, ale
ty jedz. Musisz wrócić do formy.
Po sali rozeszło się pukanie do drzwi. Od razu zwróciliśmy
nasz wzrok w stronę osoby stojącej w progu pomieszczenia.
- Cześć mała.
Martwiłem się. – usłyszałam głos przyjaciela. – Dlaczego mi nic powiedziałaś ?
- Cześć. –
uśmiechnęłam się. – Nie miałam jak, a
poza tym ostatnie dwa dni prawie całe przespałam.
- Przepraszam, że
wtedy z tobą nie poszedłem. Gdybym cię odprowadził teraz byś tutaj nie leżała.
– spojrzał na mnie i zauważyłam, że jego oczy się zaszkliły.
- Nie obwiniaj się. To
nie jest niczyja wina. Stało się i najwyraźniej tak miało być. Nie masz co się
zadręczać. Poza tym to ja nie chciałam, żebyś mnie odprowadzał.
- Ale.. – nie
zdążył nic powiedzieć, bo mu przerwałam.
- Nie ma żadnego ale.
I skończmy ten temat. A właśnie, poznaj Mikołaja. To on mi pomógł.
Chłopcy podali sobie dłonie.
*z perspektywy policjantki*
Po odebraniu tego dziwnego telefonu, w mojej głowie
zapanował chaos. Początkowo myślałam, że ktoś sobie po prostu żartuje, ale gdy
tak przysłuchiwałam się głosowi w słuchawce, stopniowo zaczęłam wierzyć w słowa
kierowane do mnie. Postanowiłam wysłać tam jednostkę, by sprawdziła czy taka
sytuacja mogła zaistnieć. Sama również się z nimi zabrałam. Gdy dotarliśmy na
miejsce szybko wysiedliśmy z samochodu i biegiem udaliśmy się ku barierkom
wyznaczonego mostu. Spojrzałam w dół, ale niczego nie znalazłam. Jedynie wodę
spływającą po ścianach zapory.
- Tutaj ! –
usłyszałam za plecami głos kolegi z pracy.
Obejrzałam się do tyłu i zauważyłam, że stoi przy brzegu
rzeki. Pobiegłam w tamtą stronę, a za mną udali się inni z naszej jednostki.
Gdy znalazłam się na tyle blisko, ujrzałam ciało mężczyzny, które bezwładnie
było unoszone przez prąd rzeki. ‘Nie
zdążyliśmy.’ pomyślałam. Chłopcy wezwali straż, która wyłowiła ciało, jak
się okazało, mężczyzny w wieku około 25 lat, wysokiego o ciemnych blond
włosach. Miał on w kieszeni kurtki list zaadresowany do jakiejś Weroniki. ‘Zaraz, zaraz. To imię tej dziewczyny, która
powiadomiła mnie o tym zdarzeniu. I to ona, również, została dwa dni temu
potraktowana nożem. Skąd ona wiedziała, że takie coś będzie miało w ogóle
miejsce ? Przecież jest w szpitalu i wątpię, żeby mogła z niego wychodzić. Będę
musiała się z nią jak najszybciej skontaktować.’ pomyślałam. Postanowiłam
wrócić na komendę, zostawiając moich kolegów, którzy zajęli się zabezpieczeniem
miejsca wypadku. Miałam zamiar od razu zadzwonić na numer, z którego dzwoniła
dziewczyna. Gdy dotarłam na miejsce, wykręciłam wybrany numer i czekałam aż
ktoś odbierze. Po drugiej stronie usłyszałam męski głos. Zapytałam czy mogłabym
rozmawiać z Weroniką Gander. Mężczyzna od razu przekazał słuchawkę.
- Dzień dobry, czy to
pani dzisiaj zgłaszała próbę samobójstwa na zamkowym moście ? – zadałam
pytanie, znając już odpowiedź.
- Tak, to ja. I co z
nim ? Zdążyliście ? – zapytała z niepokojem w głosie.
- Niestety, gdy
przyjechaliśmy na miejsce mężczyzna już nie żył. Mogłabym się z panią jeszcze
dzisiaj spotkać ? Mam kilka pytań, na które musi pani odpowiedzieć.
- Dobrze, ale musi
pani przyjechać do szpitala na krakowskiej.
- Wiem, prowadzimy
śledztwo w pani sprawie. Postaram się być za jakieś 30 minut.
- Dobrze, do widzenia.
– rozłączyła się.
Postanowiłam powiadomić o moim spotkaniu resztę załogi, a
następnie udać się do dziewczyny.
*z perspektywy Weroniki*
Leżałam na łóżku i wpatrywałam się w sufit. Mikołaj poszedł
jakieś 10 minut temu do domu, a Łukasz postanowił zajrzeć do mojej mamy. Dawno
się z nią widziałam. Mam nadzieję, że już czuje się lepiej i niedługo będzie
mogła do mnie zajrzeć. Gdybym mogła to sama bym do niej poszła, ale lekarz
zabronił mi się ruszać z łóżka. Mam jedynie pozwolenie na wyjścia do toalety, a
przecież już dobrze się czuję. Ból jaki odczuwałam do niedawna stopniowo mija.
Jedynie w głowie od czasu do czasu mi się kręci, ale to chyba z tego
zdenerwowania. Chociaż ostatnio to nawet i to mi przeszło. Dużo śpię, a to
działa na mnie lepiej niż jakieś leki, które przyjmuję zaraz po śniadaniu.
Panie pielęgniarki bardzo się o mnie troszczą. Początkowo myślałam, że nie
wytrzymam tu ani chwili dłużej, ale teraz już się trochę przyzwyczaiłam.
Oczywiście, chciałabym już wrócić do domu, bo kto by nie chciał na moim miejscu,
ale poza tym jest dobrze. Z rozmyślań wyrwał mnie kobiecy, ale stanowczy głos.
Ujrzałam przed sobą młodą kobietę w wieku około 30 lat. Miała ciemne rude włosy
i była nieco przy kości. Ubrana była w szaro-granatowy mundur, a na nogach
miała czarne buty na małym obcasie. Przywitała mnie uśmiechem i usiadła na krześle z prawej
strony mojego łóżka.
- Dzień dobry, jestem
Joanna Kroń i to ja dzisiaj do pani dzwoniłam, żeby umówić się na spotkanie.
- Dzień dobry.
Rozumiem, co chciałaby pani wiedzieć, przecież już złożyłam wszystkie zeznania
w sprawie wypadku.
- Tak, wiem, ale tym
razem chodzi o to skąd pani wiedziała o dzisiejszej próbie samobójstwa ? –
zapytała, a ja na chwilę wstrzymałam oddech. Powoli spod kołdry wyciągnęłam
białą kartkę papieru i wręczyłam ją kobiecie. Obdarzyła mnie pytającym
wzrokiem, a następnie zaczęła go czytać. Jej twarz nie przedstawiała żadnych
emocji. Jakby te wszystkie słowa nie robiły na niej żadnego wrażenia. A może
już przyzwyczaiła się do tego typu informacji ? Pewnie wiele razy się z tym
spotkała i teraz wszystko wydaje jej się normalne.
- Skąd pani ma ten
list ? Nie widzę tutaj żadnego nadawcy. – no i świetnie, co mam jej
powiedzieć ? Przyśnił mi się i wraz z moim obudzeniem, on też się ‘obudził’ ?
- Nie wiem, gdy się
obudziłam on już tu leżał. – patrzyłam wyczekująco na panią policjant,
która wyciągnęła z kieszeni folię, w której znajdowała się mokra kartka papieru.
Otworzyła ostrożnie opakowanie i wyjęła ją ze środka. Delikatnie rozłożyła i
zwróciła w moją stronę. Kolejny raz wstrzymałam oddech. Ujrzałam przed sobą ten
sam list, który przed chwilą czytała kobieta. I co teraz ? Co mam jej
powiedzieć ? Jak wyjaśnić ? Przecież sama nie wiem co to wszystko znaczy i
dlaczego akurat na mnie musiało trafić. Zwróciłam wzrok ku jej twarzy.
- Czy znała pani tego
mężczyznę ?
- Ale ja już mówiłam,
że nie. Nigdy wcześniej go nie widziałam, a teraz okazuje się, że on znał mnie
na wylot i na dodatek kochał. Myśli pani, że jest mi z tym wszystkim tak łatwo
? – uniosłam nieco ton. Gdybym mogła to wszystko wyjaśnić to od razu
bym to zrobiła. A tak, to sama nie wiem co się dzieje. Nie wiem co o tym
myśleć. To wszystko mnie przerasta. – mówiłam stopniowo ściszając głos, a z
moich oczu zaczęły lecieć łzy, których nie potrafiłam zatrzymać.
- Dobrze, dziękuję, że
zgodziła się pani ze mną spotkać i przepraszam, jeśli w jakikolwiek sposób panią
uraziłam.
- Nie, to ja
przepraszam. - wypowiedziałam te słowa, tak, żeby tylko ona mogła je
usłyszeć, pomimo tego, że nikogo, oprócz nas, nie było w pomieszczeniu.
Kobieta spojrzała na mnie z troską w oczach i wyszła z
pokoju. Odwróciłam się w stronę okna i spoglądając przez nie zaczęłam wycierać
mokre od łez policzki. Nagle usłyszałam jak ktoś wchodzi do pomieszczenia i
kładzie się koło mnie. Od razu poznałam znajomy zapach moich ulubionych perfum.
Mama objęłam mnie swoim ramieniem, a następnie zaczęła gładzić moje włosy.
Zamknęłam oczy i wsłuchałam się w jej cichy oddech...
Łooo, rany. ♥
OdpowiedzUsuńWprawdzie pierwszy raz odwiedzam Twojego bloga, ale już mnie zaciekawiłaś i z pewnością zostanę tu na dłużej! :)
Rozdział fenomenalny! ♥ Ta próba samobójcza, awww...
Genialne! ♥
Szczerze mówiąc niekoniecznie taka tematyka blogów mnie interesuje (jestem Directionerką), aczkolwiek Twój blog będzie wyjątkiem. :P
Pozdrawiam ciepło i życzę dalszej weny! ♥
Jestem, jestem, jestem i... dwa rozdziały :D
OdpowiedzUsuńUcieszyłaś mnie, a rozdział fantastyczny :)
Jutro do szkoły... ale to nic :D
Poprawiasz mi dzień ;)
A ja znowu bez sensu...
Fantastyczny, jak zawsze .
Czekam na kolejny..
Pozdrawiam, Anne ;*
Jej. Nie wiem co mam powiedzieć. To jest coś cudownego. ;*
OdpowiedzUsuńZatkało mnie ;)
Pisz szybko i powiadom mnie o nowym rozdziale
Zapraszam do siebie na nowy 11 rozdział ;*
Liczę na twoją opinię:*
http://love-is-the-most-important.blog.pl/
No dobra mężczyzna nie żyje, co teraz? Ciekawa jestem czy rozwiniesz jakoś jeszcze tą sytuację, czy zaczniesz zupełnie inny wątek ;)
OdpowiedzUsuńAle to wszystko dziwne :D Tyle, że dzięki temu jednocześnie bardzo intrygujące... Zastanawia mnie wciąż ten mężczyzna. Wyskoczył prawie znikąd, a teraz odebrał sobie życie, na dodatek wplątując w to wszystko Weronikę. Nie dziwie się wcale, że dziewczyna nie wytrzymuje już tego wszystkiego. Mam jednak nadzieję, że powoli całość się jakoś unormuje i dla dobra samej Weroniki, chociaż na trochę jej życie przybierze bardzo powolne tempo, bez żadnych specjalnych zwrotów akcji :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Łoooo zatkało mnie. Ten mężczyzna.. jej nie wiem co o tym myśleć...
OdpowiedzUsuńOgólnie to swietny rozdział, co tu więcej mówić..
Czekam kochana na następny, dodawaj szybko ;DD
Ojj ale nadal mnie ciekawi co będzie z Mikołajem.
OdpowiedzUsuńRozdział świetny ; ) podziwiam cię. Masz talent i jak widzę nie marnujesz go. Bardzo lubię tego blog ; )))
Czekam na kolejny rozdział ;* powodzenia i pozdrawiam. Miłego pisania.
Jak mogę prosić zajrzyj do nas. Dla mnie to bardzo ważne. Z góry dziękuje.. ; )
Ojeju. Wciąż zastanawiam się co z tym chlopakiem co skoczył z tego mostu..Skąd on wiedział wszystko o Weronice? Jestem co raz bardziej ciekawa co się wydarzy..
OdpowiedzUsuńhttp://yourselfinmyposition.blogspot.com/
kim jest ten męzczyzna, który próbował ją zabić ?
OdpowiedzUsuńmam nadzieje,że już niedługo się dowiem !
a Mikołaj cały czas jest uroczy,czekam na jakąś miłosną scene ;p
zapraszam do siebie na nowy rozdział;*
OdpowiedzUsuńhttp://love-is-the-most-important.blog.pl/
u mnie pojawił się nowy rozdział także zapraszam :)
OdpowiedzUsuńBoże, jak Ty wspaniale piszesz.
OdpowiedzUsuńNie wiem co o tym wszystkim myśleć..
Zapraszam do mnie,
http://my-little-curls-madness.blogspot.com/
Mam nadzieję, że zostawisz jakiś ślad :)
Caroline. x